Do zamieszczenia tej podróży zostałam zainspirowana przez przypadkowe dotarcie do zdjęć treize z Cmentarza Rakowickiego w Krakowie, jakże fascynującego. Zarówno o cmentarzu krakowskim jak i o Starych Powązkach w Warszawie, trudno jest napisać coś nowego o ich magii. Nie wiem jak to wygląda tam w Krakowie, mogę tylko snuć przypuszczenia, że niewiele ta magia różni od tej ze Starych Powązek. Tradycja obchodzenia Święta Zmarłych w Polsce jest unikatowa na świecie, jedyna w swoim rodzaju. Chcę tu pokazać jak wyglądał dzień 1 listopada na najbardziej znanej nekropolii warszawskiej, która tego dnia wieczorem stała się największym salonem stolicy, dostępnym dla wszystkich chcących spotkać się przy grobach nie tylko najbliższych im osób ale też grobach tych, o których zachowali pamięć serdeczną i dobre wspomnienia.Na Stare Powązki przyszły całe rodziny, z dziećmi w wózkach i tymi drepcącymi obok, z przejęciem ustawiającymi znicze i lampki. Czasami dzieciaki pytały przy jakimś grobie: kto to był? Wtedy dorośli starali się jak najprzystępniej im odpowiadać tak, żeby ich ciekawość została zaspokojona. 1 listopada wieczorem o 18.00 na Powązkach był tłum ludzi. Przyszli tu by poczuć niesamowitą atmosferę tego miejsca. Wielu z nich, tak jak ja, odwiedziło wcześniej groby swoich zmarłych na innych cmentarzach, rezerwując wieczór na Stare Powązki, żeby choć przez chwilę tu pobyć i zapalić znicze, na grobach tych, którzy odeszli bezpowrotnie, pozostając jednocześnie w naszych myślach i sercach. Marek Hłasko jak zwykle dostał od przyjaciół wódkę, która w butelkach stała między zniczami a przy grobie Niemena w katakumbach intonowano jego piosenki. Morze płonących zniczy wytworzyło czerwoną łunę nad cmentarzem. Czegoś takiego się nie zapomina.Mam nadzieję, że moje zdjęcia, choć trochę oddadzą klimat tamtego wieczoru.
Tak je widzę, kiedy zdarza mi się po nich wędrować. Tu szukam spokoju i ciszy, które znajduję bez większego trudu. Tu też często jestem na "wewnętrznej emigracji" kiedy zmęczy mnie otaczająca rzeczywistość. Głównie jednak sycę oczy obrazami, na których widać przemijające piękno i kolej rzeczy, która jest nieunikniona. Tu mogę się zadumać i wyciszyć przed powrotem do huczącej codzienności. Ja to miejsce po prostu lubię.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Prawdziwie przedstawiona kolej rzeczy. Czym człowiek starszy tym bardziej podobają się takie wspominki, dziękuję i pozdrawiam.
-
Bardzo piękna galeria i refleksyjna, ładnie opracowana.
-
Tak to czasami jest, że w pogoni za egzotyką, nie dostrzegamy możliwości odbycia podróży w bliskim sąsiedztwie. Zgadzam się z Tobą, dobre tematy można znaleźć wszędzie :)
-
Dobre tamaty można znaleźć wszędzie. Pozdrawiam
-
Lubię cmentarze w ogóle, a Stare Powązki mają swój niepowtarzalny klimat. Dzięki za piękne zdjęcia.
-
Aniu,cieszę się za dostarczenie inspiracji.Choć dzień 1 listopada, to nie tylko dzień zadumy nad śmiercią bliskich, obcych ale i nad własną.Sami codziennie zbliżamy się do podróży, której nie da się uniknąć.Podróży do przyszłości...
-
...mamy kogo wspominać, mamy z kogo brać wzór...
-
Bardzo sie Aniu do tych zdjec przylozylas. Zaserwowolas nam piekna melancholijna i refleksyjna podroz...
-
piękne zdjęcia i atmosfera. Niestety nie byłam, mimo, że mieszkałam w stolicy parę lat :(
Słabo się mobilizowałam. -
Byłam kiedyś na Powązkach, nastrojowa nekropolia, nazwiska znanych osób na nagrobkach zawsze wywołują wspomnienia i zadumę.
-
Bardzo mi się spodobały,bo fajnie wyłapujesz detale.
Każde zdjęcie ma jakiś magiczny klimat.
Tak jak magiczne są Stare Powązki-) -
Wiesz...te fotograficzne zapiski są z moich maleńkich podróży do miejsca, które bardzo lubię, podobnie jak Ty.Tym bardziej jest mi miło, że spodobały Ci się te zdjęcia :)
-
Bardzo nastrojowy powrót do przeszłości.
Lubię Stare Powązki ze swym niesamowitym klimatem i tajemniczością.
Pięknie to uchwyciłaś.
Pozdrawiam-)